poniedziałek, 7 września 2015

Pierwszy dzień szkoły

Tak tak wiem, że w Polsce rok szkolny zaczął się 1 września a dziś jest już 7 wrzesień, ale tu w Niemczech wakacje zaczynają się pod koniec lipca, ( w tym roku był to 24 lipiec) i trwają 42 dni.
Moja córeczka Chanel idzie już do drugiej klasy

Szkoła niemiecka różni się od polskiej nie tylko długością wakacji, ale i tym, że zupełnie inaczej rozpoczyna się tu rok szkolny, praktycznie nie ma rozpoczęcia, jedynie pierwsze klasy są przywitane przez dyrekcję i nauczycieli a starsze klasy mają normalny dzień nauki. Uczniowie muszą przynieść pierwszego dnia książki, zeszyty, i wszystkie przybory potrzebne do nauki. Każdy uczeń wiedział co kupić, bo wszyscy dostali listę rzeczy do kupienia pod koniec poprzedniej klasy, więc moja córcia miała dziś normalne lekcje i zadaną pracę domową, mimo iż to pierwszy dzień roku szkolnego. W niemieckich szkołach nie ma też zwyczaju zmiany obuwia na kapcie, tak jak robi się w Polsce. Dzieci pozostają w szkole w butach, w których do niej przyszły. Nie ma mundurków, tarcz a do nauczycieli dzieci zwracają się po nazwisku dodają przed nazwisko słowo Pani np. Frau Schweinsteiger czyli Pani Schweinsteiger. Co kraj to obyczaj. 
Szczerze przyznaję, że brakuje mi tu uroczystych początków i końców roku szkolnego, bo koniec pierwszej klasy był równie mało uroczysty jak początek drugiej, czyli wcale go nie było, dzieci miały z Paniami ( w każdej klasie są zawsze dwie nauczycielki a nie jedna tak jak w Polsce) uroczyste wspólne śniadanie, rodzice nawet nie musięli się do szkoły fatygować. Brakuje mi stroi galowych, pięknych białych bluzek i ciemnego dołu. W Polsce taki strój jest nieodłącznym elementem szkolnym, w który dzieci ubierają się w uroczyste dni. Tu natomiast można nie mieć białej bluzki cały rok, bo się po prostu nigdy nie przyda, gdyż dzieci nie ubierają się jakoś inaczej w dni świąteczne. Tak szczerze to tych dni świątecznych się tu nawet nie świętuje jakoś specjalnie uroczyście w szkole, nie ma apeli, nie ma przedstawień szkolnych, szopek. Dzieci robią na pracach ręcznych elementy nieodłączne świętom, czyli jakieś stroiki lub kartki świąteczne, ale nie organizuje się wspólnych szkolnych uroczystości dla uczniów i rodziców. Również dnia nauczyciela się nie obchodzi tak uroczyście jak ma to miejsce w Polsce a w dzień dziecka nikt nawet nie składa dzieciom życzeń w szkole, nie mówiąc już o tym, żeby nie było lekcji tylko zorganizowane zabawy i rozrywki dla dzieci, tego to tu nikt nie praktykuje.  
Nie wiem, który system jest lepszy i czy któryś w ogóle jest, wiem tylko, że do wszystkiego muszę się przyzwyczaić Ja, bo moja córcia traktuje to wszystko normalnie, choć zazdrosnym okiem patrzyła jak jej pokazywałam w telewizji polskiej, którą czasami oglądamy przez internet, na to jak obchodzi się dzień dziecka w polskich szkołach. I wtedy się zaczyna: "Mamo ja chcę do Polski!"